[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nietknięty przez wieki, dopóki nie ujęto go w postaci wody i nie wpuszczono do butelki, którą
trzymasz w rękach.
Monk podniósł butelkę do światła i oblizał wargi.
- Wygląda całkiem dobrze.
- Pij, ile chcesz. - Ambrose otworzył butelkę i nalał sobie wody do szklanki. - Mam zapas na
dziesięć lat.
Napełniłam swoją szklankę i pociągnęłam łyk.
- Wyborna - powiedziałam. - Chyba lepsza od Summit Creek.
Szczerze mówiąc, smakowała jak zwykła woda z kranu. Ale może kranówka też liczy sobie
pięćset lat.
- Spędziłem wiele tygodni na poszukiwaniach najlepszej zastępczyni Summit Creek i
znalazłem wodę Fidżi.
Monk otworzył swoją butelkę, przymknął oczy i ostrożnie powąchał wodę.
- Ta woń przypomina mi mamę - powiedział.
Ambrose przytaknÄ…Å‚.
- Mnie również. To był moment, w którym wiedziałem już, że znalazłem to, czego szukałem.
Powąchałam wodę, ale nie wyczułam żadnego zapachu.
Monk nalał trochę wody do szklanki. Zakręcił nią lekko, podniósł do światła, wypatrując
śladów zanieczyszczeń, i upił mały łyk.
Potrzymał wodę w ustach, opłukując wszystkie zakamarki, a potem przełknął ciężko i głośno,
jakby przełykał piłeczkę golfową, a nie łyczek wody - Zastygł na moment, spodziewając się jakiejś
natychmiastowej okropnej reakcji organizmu. Kiedy jednak nic szczególnego nie nastąpiło,
pociągnął jeszcze jeden łyk, tym razem większy, i uśmiechnął się do brata.
- Uratowałeś mi życie, Ambrose.
W oczach Mońka pojawiły się łzy, odwrócił się w moją stronę, wskazał na swoje oczy i
powiedział:
- To krople wody Fidżi.
Następnych parę godzin spędziliśmy, delektując się pięćsetletnią wodą i zagryzając cukierkami
ślazowymi, jakbyśmy byli faraonami okręgu Marin.
Im więcej wody Monk pił, tym bardziej był odprężony, rozochocony i rozgadany. W
szczegółach opowiedział Ambrose'owi o morderstwach Russella Haxby'ego i Lincolna Clovisa.
W miarę jak słuchałam jego opowieści, byłam coraz bardziej przekonana o winie Boba Sebesa
i coraz bardziej przygnębiona, że nie byliśmy w stanie mu jej udowodnić, zwłaszcza teraz, gdy nie
mieliśmy już żadnego dostępu do śledztwa. Nawet gdybyśmy zaczęli węszyć na własną rękę, to
prędzej czy pózniej spotkalibyśmy się z niemiłą odprawą kapitana Stottlemeyera.
Monk zakończył opowieść, oznajmiając podniośle, że zabójcą jest Bob Sebes, a zapis o
wypiciu alkoholu, dokonany przez Triaksa XG7 8210, jest tego dowodem.
Ambrose pokiwał z namysłem głową i wypił łyk wody.
- Jest w twojej hipotezie nieścisłość, Adrianie - rzekł.
- Jaka? - zapytał Monk.
- Bob Sebes nie mógł popełnić tych zbrodni.
Monk zbagatelizował słowa brata machnięciem ręki.
- Mówisz tak tylko dlatego, że Sebes ma na nodze obrożę z systemem GPS, a jego dom
otaczają policjanci i tłumy dziennikarzy.
- Być może mógł się w jakiś sposób wydostać z domu - powiedział Ambrose. - Ale nie ma
możliwości, aby dać sobie radę z XG7 8210.
- Skąd masz tę pewność?
- Ponieważ napisałem książkę na temat tego urządzenia - odparł Ambrose. - No, w każdym
razie techniczną instrukcję obsługi. Model Triaksa mam u siebie na piętrze.
- Był ci potrzebny do napisania instrukcji? - zapytałam.
Ambrose przytaknÄ…Å‚.
- Tak, ale poza tym lubię go od czasu do czasu założyć.
W pierwszej chwili pomyślałam, że żartuje, ale jego twarz była śmiertelnie poważna.
- Dlaczego lubisz nosić obrożę elektroniczną? - zapytał zdziwiony Monk. - Chodzi ci o to, aby
ludzie myśleli, że istnieje rzeczywisty powód, dla którego nie wolno ci wychodzić z domu?
- Wkładam ją, na wypadek gdybym przypadkowo wyszedł z domu.
- Nie wiem, jak miałoby do tego dojść - stwierdził Monk.
- Co będzie, jeśli którejś nocy zacznę lunatyko - wać, wyjdę na zewnątrz i obudzę się parę
godzin pózniej w... - Ambrose spojrzał ukradkiem za okno i aż się wzdrygnął. - Tam...
- Masz czasem taki sen, Ambrose? - zapytaÅ‚a®-
- Mam taki koszmar senny.
Po tych słowach Ambrose odchylił głowę i wychylił duszkiem resztę wody ze swojej szklanki,
jakby była to whisky.
Monk potrząsnął głową.
- To głupie. Niby kto ma cię ratować, jeśli twój Triax XG7 8120 wyśle sygnał, że wyszedłeś z
domu?
- Ustawiłem system na numer telefonu Natalie. - Dlaczego na mój? - Ponieważ wiem, że na tobie
mogę polegać. - Na mnie nie możesz? - zapytał Monk. Ambrose spojrzał na brata. - Potrafiłbyś
wsiąść do samochodu, odnalezć mnie i odwiezć bezpiecznie do domu? - Oczywiście, że tak -
stwierdził Monk. - Zadzwoniłbym do Natalie, podjechałaby po mnie i raz - >dwa bylibyśmy na
miejscu.
| - Nie jestem waszą rodziną - zauważyłam. - Skąd ita pfewność, że możesz na mnie polegać,
Ambrose?! - Ponieważ Adrian na tobie polega. I - Wcale na niej nie polegam - zaoponował Monk. -
a ją zatrudniam. To różnica.
- Wciąż ją zatrudniasz? Monk poprawił się na krześle.
- Tak i nie.
- Tak i nie? - zdziwił się Ambrose. - Co to może aczyć?
- Sama nie mogę się doczekać wyjaśnienia - po - edziałam.
- Natalie u mnie pracuje - powiedział Monk. - e jej nie płacę.
- W takim razie, jak sądzisz, dlaczego to robi, oro jej za to nie płacisz?
- Ponieważ to wyższe powołanie.
Ambrose pokręcił głową.
- Nie dlatego, Adrianie.
Być może nie doceniałam Ambrose'a. Być może rozumiał ludzi i relacje między nimi dużo
lepiej, niż sądziłam. W każdym razie rozumiał je lepiej niż jego młodszy brat.
Ambrose popatrzył na mnie, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały, spuścił nagle wzrok,
zmieszany i niepewny siebie.
- Nieraz sobie wyobrażałem, jak by to było, gdybym wyszedł z domu we śnie, a ty byś mnie
uratowała.
- To twój drugi koszmar senny, Ambrose? - zapytałam.
Wzruszył ramionami.
- Myślę, że to można zakwalifikować po prostu jako sen.
Detektyw Monk ma swój styl
Tym razem bardzo chciałam przerwać naszą złą passę zwolnień w pierwszym dniu pracy, więc
usiłowałam przewidzieć wszystkie zachowania Mońka, którymi mógłby obrazić, rozwścieczyć lub
przerazić nowego pracodawcę.
Następnego dnia rano, gdy jechaliśmy do galerii handlowej Bayview Mail, uczuliłam Mońka,
żeby nie zaokrąglał żadnych kwot na kasie fiskalnej ani w górę, ani w dół, nie układał rzeczy na
półkach według sobie tylko wiadomego porządku i nie krytykował gustu klientów.
- Pańskie zadanie jest proste - powiedziałam. - Uszczęśliwić klienta, a nie siebie.
- To nie będzie trudne. Ja nigdy nie jestem szczęśliwy.
- Miło mi to słyszeć.
- Jeśli ludzie chcą podejmować głupie decyzje, to ich sprawa, nie moja. Ja jestem już
nawodniony.
- Pił pan całą noc?
Monk przytaknÄ…Å‚.
- Imprezowaliśmy jak w szkolnych czasach. To było bardzo rozpięte.
- Rozpięte?
- Bracia Monkowie wcale nie sÄ… tacy pozapinani, J&k ci siÄ™ wydaje.
Monk miał na sobie zapiętą koszulę po szyję, zapięte mankiety i wycierał tablicę rozdzielczą w
moim samochodzie chusteczką nasączoną płynem dezynfekcyjnym. Doprawdy nie mógł być
bardziej p o z a - pinany, w sensie dosłownym i w przenośni, nawet gdyby bardzo chciał.
- Szalone z was gagatki.
- Spałaszowaliśmy całe pudełko Cap'n Crunch - opowiadał Monk. - Z dodatkiem borówek
Crunch Berries, które w tym zestawie są... syntetyczne.
- Uff, ależ jazda po bandzie.
- Nikomu nie mów, że w chwili słabości oddajemy się podjadaniu syntetycznych owoców. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.