[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mityczna para podjęła swą wędrówkę mającą się zakończyć w dolinie Cuzco, gdzie położony
miał zostać fundament pod inkaskie imperium; wędrówkę, w czasie której fasolowe ziarno
przeradzać się zaczęło w kukurydzianą kolbę; w czasie której ludzie słuchający zesłanego im
przez bogów głosu uczyli się trudnej sztuki splatania trzcinowych łodyg. Najpierw w kosze,
potem w Å‚odzie...
Słuchamy, notujemy, ruszmy w drogę. Tych dwóch  Allen i Andy  to Anglicy, których
poznałem dzięki przypadkowi. Przypadek bowiem sprawił, że właśnie tego dnia ruszyłem z
30
Arequipa do Puno. Przypadkiem usiadłem wraz z nimi przy jednym oknie w pociągu. Przy-
padkiem rozmowa nasza zeszła na Drogę Inków. I tak dowiedziałem się, że mają zamiar pie-
szo dotrzeć do Machu Picchu.
Decyzja zapadła błyskawicznie: żaden z nich nie znał hiszpańskiego, pilnie potrzebny był
pomocnik mogący służyć za  przedłużenie języka . Gdy zaś zdradziłem się ze swoimi po-
czątkami quechua  nie było drogi odwrotu. W Cuzco kupiliśmy gaz do piecyka i konserwy.
Mapę, a raczej białe plamy w ozdobnej ramce, znalezliśmy w klubie  Explorandes . Tam też
dowiedziałem się, że zgodnie z rejestrem grup wychodzących na Drogę Inków mam być
pierwszym Polakiem na tej trasie.
Następnego dnia byliśmy gotowi do startu.
Droga jest najpierw leśną ścieżką.
Zaraz za mostem skręca na wschód. Wije się wśród zieleni. Wśród kolczastych krzewów o
twardych a mięsistych liściach. Pośród kaktusów i kęp promieniście wyrastających liści
przywodzących na myśl sztylety  liście, z których Indianie potrafią przyrządzać odurzający
napój. Droga podchodzi pod sam skłon grzbietu wyrastającego z dna doliny, w której położo-
no tor kolejowy.
Grupa się rozsypuje. Choć teren jest jeszcze płaski, sznureczek postaci z garbami różno-
kolorowych plecaków rozciąga się. Giniemy sobie wzajemnie z oczu. Będzie trwało to już do
końca, aż do Machu Picchu, po Inti Punktu, czyli Bramę Słońca, skąd widać już miasto ni-
czym kamienne gniazdo zawieszone nad przepaścią. Choć razem  każdy będzie szedł osob-
no. Własnym krokiem i tempem. Uzbrojony we własny sposób na zmęczenie, sztywniejące
mięśnie i coraz rzadsze powietrze. Spotykać będziemy się dopiero w południe i z wieczora,
wspólnie gotując posiłek i szukając miejsca na rozbicie namiotu.
Dogania mnie Björn. Björn jest mÅ‚odym lekarzem mieszkajÄ…cym na 18 piÄ™trze wysoko-
ściowca w centrum Sztokholmu. Pracuje w szpitalu ze szkła, betonowej perforowanej płyty,
gdzie nawet trawnik jest sterylny  automatycznie dezynfekowany dwa razy dziennie. Od
trzech lat, co roku, na sześć tygodni ucieka stamtąd. Najważniejszą częścią jego podróżnego
bagażu jest japoński magnetofon  Seiko .
Bo Björn szuka tego, co szumi; interesuje go woda spadajÄ…ca z wysokoÅ›ci na kamienie.
Ma unikalną kolekcję: na chromowanych czarnych taśmach magnetofonowych zbiera od-
głosy wodospadów. Wędruje w świat, by nagrywać huk mas wodnych osuwających się w
przepaść. Na trasie do Machu Picchu są dwa miejsca o rzadko spotykanym echu i pogłosie
studni wydrążonej w skale. Gdy go pytam, co było najpierw  chęć ucieczki w świat czy myśl
o pogoni za sznurem wody, mówił:  Ten sterylny trawnik, którego zdzbła są paskami zielo-
nego plastyku .
Kilometr w górę strumienia szlak skręca gwałtownie ku południowi. Przecina eukaliptu-
sowy gaj. Po prawej stronie w tyle zostaje zbocze opadające ku dołowi kilkunastoma tarasa-
mi. Niegdyś rosła tu zapewne kukurydza, a wąskie rynny wyżłobione w skalnym podłożu
doprowadzały wodę nawet w okresie nieustępliwej suszy. To północna rogatka inkaskiego
miasta z XII stulecia. Miasto zapomniane przez archeologów, bez biletów wstępu i coca coli
w puszkach sprzedawanej zdyszanym turystom. Lecz żaden z nas nie zatrzymuje się. Sierra
woła nas. Jej głos słyszymy coraz wyrazniej. Z każdym krokiem potężnieje. Kusi, każe wy-
dłużyć krok.
To szumi Cosichaca. Cosichaca oznacza Radosny Most. Nazwa pasuje do naszych na-
strojów. Coraz mniej w nich niepewności. Nikt nie wątpi już, że się nam powiedzie.
Niebo przeczyszcza się. Przed nami wynurzają się trzy chaty kryte trzcinową strzechą jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.