[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzdłuż płotu, jak kiedyś Heńka.
Pewien starszy pan, który wyprowadził właśnie swojego pieska na spacer, słyszał nawet odgłosy
jakiejś szamotaniny wśród zarośli wierzb i szuwarów. Wydawało mu się nawet, że ktoś uspokajająco
powiedział:  Cicho, cicho . Jego piesek bardzo rwał się w tamtą stronę, lecz starszy pan doszedł do
wniosku, że to jakiejś młodej parce zebrało się na amory, bo chociaż grudzień, co robić, jeżeli się
mieszka w zagęszczonym mieszkaniu  a serca pragną miłości.
Podzielił się tą uwagą z kilkoma robotnikami, którzy czekali na tramwaj na przystanku. Jechali na
nocną zmianę do pracy. Jednemu z nich przyszła nawet do głowy myśl, żeby pójść i popatrzeć, co się
tam dzieje w wiklinie. Wszyscy tu pamiętali o zalotnej rudej Heńce. Ale koledzy machnęli ręką:  Daj
spokój. Chciałbyś, żeby ciebie kto przydybał z babką? O, popatrz, tramwaj już nadjeżdża, chodz, bo
spóznimy się do roboty .
Ciało Jasi znaleziono dopiero następnego dnia. Wtedy gdy za-częto jej szukać, bo nie przyszła od
pracy. I do domu na noc nie wróciła. A rodzice Janki nie należą do takich, którzy pozwalają, aby
córka nocowała poza domem.
Morderca zabrał Jasi całą torebkę wraz z zawartością. Niewiele tego było. Strzykawka, kilka
ampułek, puderniczka, kredka do ust, chusteczka i portmonetka z biletem miesięcznym oraz niedużą
sumą pieniędzy. Chyba niecałe sto złotych.
I pomyśleć tylko: siedziałam spokojnie w kinie na idiotycznej
 Angelice w tym samym czasie; kiedy taką miłą, wesołą, roz-trzepaną dziewczyną, jak moja Jasia,
morderca...
131
Miasto znów się ocknęło. Poszedł po nim zły szum: co sobie myśli właściwie milicja? Co oni robią,
milicjanci?, Czy to jest możliwe, aby przy dzisiejszej technice nie dać rady jednemu zbrodniarzowi,
który już pięć razy tak dramatycznie dał znać o swoim istnieniu? Chcemy się czuć bezpieczni na
ulicach naszego pracowitego miasta  wołali ludzie. Poprzedni strach zamienił się w pretensję,
złość, gniew, oburzenie. Gdyby sprawca został przypadkowo ujęty wśród tłumu, ludzie rozszarpaliby
go na kawałki.
Chociażby za to, że przez niego przeżywali taki strach.
Irka przyszła do mnie, do mojej kawalerki, żeby się wypłakać.

Nie przychodz teraz do nas przez jakiś czas  mówiła po-chlipując.  Tak będzie lepiej. Stasiek teraz
taki zły, że ani przystąp do niego. W ogóle z nikim w domu gadać nie chce. Wczoraj dziecko uderzył,
Jarka.

Jarka?  zdziwiłam się.  Swojego pupilka? Za co?

Trochę racji to on miał, ale dzieciakowi wytłumaczyć trzeba, a nie zaraz za pas łapać. Bo Jarek
powiedział, że ich pani w przedszkolu jest bardzo niedobra i że dzieci chciałyby, żeby ją wampir
połknął.

No, ja Staśka rozumiem. Ma tego dość, a tu nagle własne dziecko awansuje wampira do roli instancji
wymierzającej sprawiedliwość. Dziwisz się?

Więc też mówię, że miał rację. %7łeby się gniewać, ale nie żeby karać. Cóż Jarek winien, że milicja
rady sobie dać nie może ze zbrodniarzem? Albo co ja jestem winna? A on, jak do domu przyjdzie, to
idzie do siebie do pokoju, kładzie się po ciemku na tapczanie i rozmyśla. Jeść w ogóle przestał. Spać
też. Już sam 132
wygląda jak upiór...
Po odejściu Irki ja też nie mogłam zasnąć. Leżałam z otwartymi oczami, wpatrzona w sufit, i
rozmyślałam, natchniona słowami Irki  wygląda jak upiór . Kto wygląda jak upiór, a kto nie wyglą-
da, lecz mógłby nim być naprawdę?
Przez moje myśli przesuwali się różni ludzie, a zwłaszcza męż-
czyzni, z którymi zetknęłam się bliżej w ostatnich czasach w związku z tajemniczymi morderstwami.
Karol Bryda. Nie byłam w stanie zagłuszyć w mojej pamięci jego gwałtownych słów, zwróconych
przeciwko kobietom. Był kobieciarzem i jednocze-
śnie nienawidził kobiet, gdyż uważał, że umizgi, od których nie potrafi się powstrzymać, uwłaczają
jego męskiej godności. Niech to nawet będzie prawdą, że nie zabił Marioli, bo tego wieczora
przebywał w więzieniu. Mariolę mógł zabić mimo wszystko Rysiek, wymknąwszy się
niepostrzeżenie z  Cristalu .
Nie bardzo wierzyłam w zeznania pani Kasi i osób obecnych wtedy w kawiarni. Pani Katarzyna na
pewno podliczała kasę, a ten majster zanadto zaabsorbowany był swoim kociakiem, żeby widzieć
cokolwiek poza uwielbianą buzią. Podobieństwo metod... To niewielka sztuka. Całe miasto mówiło
o tym, jak zginęła Brydowa. Mógł Rysiek powtórzyć ten sposób, pragnąc zrzucić winę na zabójcę
Michaliny. Bo Rysiek... Tak, Rysiek mógł być  wampirem , nieuchwytnym mordercą. Nie krył się ze
swoją awersją do kobiet i, doprawdy, miał po temu powody. Jest silny, zręczny, chodzi jak, nie
przymierzając, kot. I ze swoją kamienną twarzą, martwymi oczyma, drewnianym głosem, jak ulał
pasuje mi do obrazu żywego trupa. Tego, wstającego o północy z grobu, aby 133
kąsać żywych. %7ływych, nie będących tak jak on martwymi.
Oczywiście  nie myślałam tego dosłownie, w wampiry nie wierzę, ale w przenośni. A te  babki , o
których mówił Marioli, że je unieszkodliwił, kiedy chciał, żeby zrozumiała jego grozbę?
 Moja kochana  powiedziałam w pewnej chwili do siebie niemal na głos  oszukujesz siebie samą.
Jesteś załganą sentymentalną gąską. Dlaczego ukrywasz przed sobą, że chciałabyś w tym rachunku
oszczędzić pewnego pana, którego masz nie tyle pod ręką, ile nad głową; gdybyś stuknęła w sufit,
może nawet odezwałby się. Spodobał ci się ten pan i wyobraziłaś sobie Bóg wie co, dlatego tylko że
zaprosił cię na obiad, bo inaczej nie wypadało mu postąpić? No widzisz, przyłapałam cię na próbie
ukrycia sprawcy pięciu ohydnych zbrodni. Czy pamiętasz te ostre błyski w jego oczach? Może
dowolnie szybko przenosić się swoją syrenką z jednego krańca miasta na drugi. Może zostawiać
samochód o jeden przystanek dalej lub bliżej. Po zabójstwie wsiada do tramwaju, jedzie ten jeden
przystanek i wysiada. Zajmuje miejsce przy kierownicy syrenki i jazda. Godziny, w których urządza
swoje wypady? Nic to nie znaczy. Człowiek na jego stanowisku może wychodzić z miejsca pracy i
wracać, kiedy chce, kto go będzie sprawdzać. Narzędzi różnych w hucie ma do wyboru, kabli  ile
dusza zapragnie. %7łe boi się kobiet? No właśnie. Kto by nie dążył
do usunięcia ze swojej drogi tego, co go przyprawia o lęk? A te jego studia nad wampirami, jego
cudaczne poglądy na dwoistość ludzkiej natury, te głębokie dociekania na temat zespolenia w jedno
dwóch uczuć  nienawiści i miłości? Tak, miałam już wła-
ściwie gotowy obszerny akt oskarżenia. Prawie bez luk.
134
Nagle usiadłam na tapczanie wyprostowana i o mało nie wrzasnęłam. Oblałam się cała zimnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.