[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Markiz wyszedł bez wyjaśnień, a Isla była przekonana, że Browning to nazwisko jego
sekretarza, który pojechał do Londynu, żeby dowiedzieć się
o stan ojca. Czekała z niepokojem. Stała przy oknie
i podziwiała park oświetlony promieniami słońca. W cieniu drzew odpoczywały jelenie.
Nie mogła
wyjść z podziwu, jakie spokojne i szczęśliwe były te zwierzęta. Usłyszała kroki markiza,
ale się nie odwróciła. Spięta i zdenerwowana oczekiwała przy oknie na jego słowa.
Stanął obok, wziął ją za rękę i przybliżył do twarzy.
Musi pani być dzielna, Islo powiedział cicho. Krzyknęła, nim dodał szeptem: Pani
ojciec nie żyje!
Rozdział 6
Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, Isla zrobiła krok w stronę markiza. Jemu natomiast
wydawało się, że dziewczyna za chwilę zemdleje, więc objął ją ramionami. Czuł, jak cała
drży, wiedział, że próbuje powstrzymać szloch. Dotarło do niego w tym momencie, że się
w niej zakochał! Nie mógł uwierzyć, że to uczucie w ogóle istnieje. Mimo to był
przekonany, że pragnie z całych sił opiekować się nią i bronić nie tylko przed lordem
Polegate'em, ale również przed całym światem.
Stał tak, trzymając ją w objęciach, i myślał o tym, że jeszcze nigdy w życiu żadna kobieta
nie rozbudziła w nim takich uczuć. Nie chodziło tylko o to, że Isla odznaczała się urodą,
niewinnością i skromnością. Było w niej coś głębszego, coś wyjątkowego. A jednocześnie
markiz wiedział, że nie może się
z nią ożenić. Odrzucił jednak tę myśl i skoncentrował się na przeżyciach dziewczyny.
Ojciec pani nie żyje odezwał się łagodnie lecz zmarł bez bólu, tak jak ja sam
chciałbym umrzeć, kiedy nadejdzie mój czas.
Isla nic nie odparła, tylko słuchała.
Mój sekretarz, pan Browning, dowiedział się dokładnie, co się stało, od kogoś, kto był
na przyjęciu. Poczuł, jak Isla przytula się mocniej, niczym dziecko, które w ramionach
dorosłego szuka schronienia. Przyjęcie, które wydał lord Polegate w Cafe Royal,
okazało się bardzo wesołe. Wszyscy dobrze się bawili ciągnął markiz. Jedzenie było
bardzo smaczne i, jak się pani pewnie sama domyśla, alkoholu było w bród.
Dziewczyna zadrżała. Ponieważ nie podniosła wzroku, mówił dalej: Rozpoczęto od
toastów, a kilku sławnych aktorów wygłosiło krótkie przemowy.
Isla domyślała się, co za chwilę usłyszy.
Potem, kiedy wzniesiono toast na cześć pani ojca, wszyscy na sali prosili, żeby
zaśpiewał piosenkę Szampański Charlie".
Słyszała w duszy, jak jej ojciec śpiewa, tak jak zaśpiewał tego wieczoru, kiedy siedziała w
ramie obrazu i po raz pierwszy słuchała go w teatrze. Pamiętała tę radosną nutę w jego
głosie, nutę, dzięki której cała publiczność ożywała.
Ojciec pani śpiewał piosenkę, którą ludzie tak uwielbiają opowiadał markiz a
wszyscy
przy stole do niego dołączyli. Przerwał na chwilę i objął ją mocniej. Wypił kieliszek
szampana, który trzymał w dłoni, i upadł na podłogę obok stołu.
Jak... jak to możliwe? Odezwała się tak słabym głosem, że markiz ledwie ją słyszał,
ale wiedział, o co pyta.
Zdaje mi się, że było to spowodowane wydarzeniami tego nerwowego wieczoru i
wielkim sukcesem w teatrze. Wszyscy na przyjęciu bardzo go chwalili. Nie powiedział
oczywiście, że Keegan Kenway najwyrazniej za dużo wypił tego dnia. Był przez cały
czas nieprzytomny, więc właściwie zmarł w godzinie triumfu. Trudno o lepszą śmierć.
Nie... nie mogę... uwierzyć szepnęła. Ale teraz... przynajmniej będzie... z mamą.
Oczywiście, że tak zgodził się markiz i jestem pewien, że oboje wiedzą, iż ja się
panią zaopiekuję.
Dlaczego... miałby pan... to robić? Przecież jestem... zupełnie obcą osobą, która...
narzuca się panu.
Mówiła nieskładnie, więc markiz nic nie odpowiedział. Objął ją mocniej i pomógł usiąść
na kanapie. Przyjrzał jej się po chwili. Była bardzo blada. Błądziła dokoła niepewnym
wzrokiem. Najwyrazniej nie mogła się pozbierać. Nie wydawała się jednak tak przerażona,
jak wtedy, gdy uciekła od lorda Polegate'a. Markiz miał nadzieję, że już nigdy nie ujrzy
takiego przestrachu na twarzy kobiety.
Kiedy spojrzała mu w oczy, widać było, że potrzebuje jego opieki i wsparcia.
Muszę... pojechać do Londynu oświadczyła. Trzeba... dopilnować pogrzebu taty.
Niech pani pozwoli, że ja się tym zajmę rzekł markiz. Jestem pewien, że nie chce
pani odwiedzać domu lorda Polegate'a. Zauważył, że znów cała drży. Proszę zdać się
na mnie. Sir Martin Simpson i ja zajmiemy się wszystkim.
Isla wpatrywała się w niego, kiedy mówił.
Nie powinnam... tak się narzucać... ale nie wiem... co robić powiedziała.
Jak już mówiłem, proszę wszystko zostawić mnie. Ujął jej chłodną dłoń. Teraz
proszę pójść ze mną. Powinna pani poznać moją babkę. Ona na pewno doskonale
zrozumie, przez co pani przechodzi. Straciła męża, którego bardzo kochała, a jej syn
zginął, walcząc w Indiach.
Zapadła cisza, a markiz pomyślał, że być może dziewczyna pragnie zostać sama. Po
długiej chwili Isla odezwała się jednak.
Z chęcią... poznam pańską babkę. Dziękuję... za... że zechciał pan... zająć się
pogrzebem. Zawahała się. Wiem, że moje słowa zabrzmią niestosownie... lecz
pogrzeby są... bardzo drogie... a ja... nie mam zbyt wiele pieniędzy.
Proszę się tym nie martwić. Poczuł, jak zacisnęła palce na jego dłoni.
Nie mam... nikogo innego, do kogo mogłabym
się zwrócić. Cieszę się więc... że to właśnie tu się znalazłam.
Zrozumiał, że miała na myśli lorda Polegate'a, bo to właśnie z nim mogłaby być w chwili,
kiedy zmarł jej ojciec. Nie miałaby się do kogo zwrócić, gdyby otrzymała tę przykrą
wiadomość podczas pobytu w jego domu. Nie mogłaby też opędzić się od zalotów lorda.
Pomyślał, że żadna kobieta, zwłaszcza tak młoda jak Isla, nie potrafiłaby zachować się
dzielniej. Wiedział, że każda inna na jej miejscu łkałaby głośno i narzekała na cały świat,
który pozostawił ją w osamotnieniu. Był pewien, że inna kobieta znalazłaby wymówkę,
żeby się go uczepić, pozwoliłaby się pocieszać i obejmować. Pojął, że Isla nie widziała w
nim mężczyzny, ale raczej ostoję, która zapewniała jej bezpieczeństwo. Z jej słów
wywnioskował, że jeszcze nigdy nie była zupełnie sama. Mimo że wydawało się to
niemożliwe, twierdziła także, że nie ma ani przyjaciół, ani krewnych.
* * *
Tej nocy markiz nie spał wiele. Myślał o swoim gościu. Wiedział, że nie myli się w ocenie
własnych uczuć i że naprawdę pokochał tę dziewczynę. Jednocześnie zdawał sobie sprawę
z tego, że nie tylko powinien panować nad tym nowym uczuciem, lecz również starać się
usunąć je ze swego serca i umysłu. Mężczyzna z jego pozycją, z perspektywą zostania
za kilka miesięcy lordem porucznikiem, nie powinien żenić się z córką aktora z
music-hallu. Isla była damą, co do tego nie miał wątpliwości, lecz sceniczny sukces jej ojca
sprawiał, że w towarzystwie nigdy by jej nie zaakceptowano. Drzwi pałacu Buckingham
na pewno nie otworzyłyby się dla niej. Kiedy lord Polegate niedwuznacznie zasugerował
Isli, że mogłaby być jego kochanką, dziewczyna się przeraziła. To dlatego od niego
uciekła. Markiz wiedział, że niczego podobnego nie może jej zaproponować, ale jakie miał
wyjście? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Markiz wyszedł bez wyjaśnień, a Isla była przekonana, że Browning to nazwisko jego
sekretarza, który pojechał do Londynu, żeby dowiedzieć się
o stan ojca. Czekała z niepokojem. Stała przy oknie
i podziwiała park oświetlony promieniami słońca. W cieniu drzew odpoczywały jelenie.
Nie mogła
wyjść z podziwu, jakie spokojne i szczęśliwe były te zwierzęta. Usłyszała kroki markiza,
ale się nie odwróciła. Spięta i zdenerwowana oczekiwała przy oknie na jego słowa.
Stanął obok, wziął ją za rękę i przybliżył do twarzy.
Musi pani być dzielna, Islo powiedział cicho. Krzyknęła, nim dodał szeptem: Pani
ojciec nie żyje!
Rozdział 6
Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, Isla zrobiła krok w stronę markiza. Jemu natomiast
wydawało się, że dziewczyna za chwilę zemdleje, więc objął ją ramionami. Czuł, jak cała
drży, wiedział, że próbuje powstrzymać szloch. Dotarło do niego w tym momencie, że się
w niej zakochał! Nie mógł uwierzyć, że to uczucie w ogóle istnieje. Mimo to był
przekonany, że pragnie z całych sił opiekować się nią i bronić nie tylko przed lordem
Polegate'em, ale również przed całym światem.
Stał tak, trzymając ją w objęciach, i myślał o tym, że jeszcze nigdy w życiu żadna kobieta
nie rozbudziła w nim takich uczuć. Nie chodziło tylko o to, że Isla odznaczała się urodą,
niewinnością i skromnością. Było w niej coś głębszego, coś wyjątkowego. A jednocześnie
markiz wiedział, że nie może się
z nią ożenić. Odrzucił jednak tę myśl i skoncentrował się na przeżyciach dziewczyny.
Ojciec pani nie żyje odezwał się łagodnie lecz zmarł bez bólu, tak jak ja sam
chciałbym umrzeć, kiedy nadejdzie mój czas.
Isla nic nie odparła, tylko słuchała.
Mój sekretarz, pan Browning, dowiedział się dokładnie, co się stało, od kogoś, kto był
na przyjęciu. Poczuł, jak Isla przytula się mocniej, niczym dziecko, które w ramionach
dorosłego szuka schronienia. Przyjęcie, które wydał lord Polegate w Cafe Royal,
okazało się bardzo wesołe. Wszyscy dobrze się bawili ciągnął markiz. Jedzenie było
bardzo smaczne i, jak się pani pewnie sama domyśla, alkoholu było w bród.
Dziewczyna zadrżała. Ponieważ nie podniosła wzroku, mówił dalej: Rozpoczęto od
toastów, a kilku sławnych aktorów wygłosiło krótkie przemowy.
Isla domyślała się, co za chwilę usłyszy.
Potem, kiedy wzniesiono toast na cześć pani ojca, wszyscy na sali prosili, żeby
zaśpiewał piosenkę Szampański Charlie".
Słyszała w duszy, jak jej ojciec śpiewa, tak jak zaśpiewał tego wieczoru, kiedy siedziała w
ramie obrazu i po raz pierwszy słuchała go w teatrze. Pamiętała tę radosną nutę w jego
głosie, nutę, dzięki której cała publiczność ożywała.
Ojciec pani śpiewał piosenkę, którą ludzie tak uwielbiają opowiadał markiz a
wszyscy
przy stole do niego dołączyli. Przerwał na chwilę i objął ją mocniej. Wypił kieliszek
szampana, który trzymał w dłoni, i upadł na podłogę obok stołu.
Jak... jak to możliwe? Odezwała się tak słabym głosem, że markiz ledwie ją słyszał,
ale wiedział, o co pyta.
Zdaje mi się, że było to spowodowane wydarzeniami tego nerwowego wieczoru i
wielkim sukcesem w teatrze. Wszyscy na przyjęciu bardzo go chwalili. Nie powiedział
oczywiście, że Keegan Kenway najwyrazniej za dużo wypił tego dnia. Był przez cały
czas nieprzytomny, więc właściwie zmarł w godzinie triumfu. Trudno o lepszą śmierć.
Nie... nie mogę... uwierzyć szepnęła. Ale teraz... przynajmniej będzie... z mamą.
Oczywiście, że tak zgodził się markiz i jestem pewien, że oboje wiedzą, iż ja się
panią zaopiekuję.
Dlaczego... miałby pan... to robić? Przecież jestem... zupełnie obcą osobą, która...
narzuca się panu.
Mówiła nieskładnie, więc markiz nic nie odpowiedział. Objął ją mocniej i pomógł usiąść
na kanapie. Przyjrzał jej się po chwili. Była bardzo blada. Błądziła dokoła niepewnym
wzrokiem. Najwyrazniej nie mogła się pozbierać. Nie wydawała się jednak tak przerażona,
jak wtedy, gdy uciekła od lorda Polegate'a. Markiz miał nadzieję, że już nigdy nie ujrzy
takiego przestrachu na twarzy kobiety.
Kiedy spojrzała mu w oczy, widać było, że potrzebuje jego opieki i wsparcia.
Muszę... pojechać do Londynu oświadczyła. Trzeba... dopilnować pogrzebu taty.
Niech pani pozwoli, że ja się tym zajmę rzekł markiz. Jestem pewien, że nie chce
pani odwiedzać domu lorda Polegate'a. Zauważył, że znów cała drży. Proszę zdać się
na mnie. Sir Martin Simpson i ja zajmiemy się wszystkim.
Isla wpatrywała się w niego, kiedy mówił.
Nie powinnam... tak się narzucać... ale nie wiem... co robić powiedziała.
Jak już mówiłem, proszę wszystko zostawić mnie. Ujął jej chłodną dłoń. Teraz
proszę pójść ze mną. Powinna pani poznać moją babkę. Ona na pewno doskonale
zrozumie, przez co pani przechodzi. Straciła męża, którego bardzo kochała, a jej syn
zginął, walcząc w Indiach.
Zapadła cisza, a markiz pomyślał, że być może dziewczyna pragnie zostać sama. Po
długiej chwili Isla odezwała się jednak.
Z chęcią... poznam pańską babkę. Dziękuję... za... że zechciał pan... zająć się
pogrzebem. Zawahała się. Wiem, że moje słowa zabrzmią niestosownie... lecz
pogrzeby są... bardzo drogie... a ja... nie mam zbyt wiele pieniędzy.
Proszę się tym nie martwić. Poczuł, jak zacisnęła palce na jego dłoni.
Nie mam... nikogo innego, do kogo mogłabym
się zwrócić. Cieszę się więc... że to właśnie tu się znalazłam.
Zrozumiał, że miała na myśli lorda Polegate'a, bo to właśnie z nim mogłaby być w chwili,
kiedy zmarł jej ojciec. Nie miałaby się do kogo zwrócić, gdyby otrzymała tę przykrą
wiadomość podczas pobytu w jego domu. Nie mogłaby też opędzić się od zalotów lorda.
Pomyślał, że żadna kobieta, zwłaszcza tak młoda jak Isla, nie potrafiłaby zachować się
dzielniej. Wiedział, że każda inna na jej miejscu łkałaby głośno i narzekała na cały świat,
który pozostawił ją w osamotnieniu. Był pewien, że inna kobieta znalazłaby wymówkę,
żeby się go uczepić, pozwoliłaby się pocieszać i obejmować. Pojął, że Isla nie widziała w
nim mężczyzny, ale raczej ostoję, która zapewniała jej bezpieczeństwo. Z jej słów
wywnioskował, że jeszcze nigdy nie była zupełnie sama. Mimo że wydawało się to
niemożliwe, twierdziła także, że nie ma ani przyjaciół, ani krewnych.
* * *
Tej nocy markiz nie spał wiele. Myślał o swoim gościu. Wiedział, że nie myli się w ocenie
własnych uczuć i że naprawdę pokochał tę dziewczynę. Jednocześnie zdawał sobie sprawę
z tego, że nie tylko powinien panować nad tym nowym uczuciem, lecz również starać się
usunąć je ze swego serca i umysłu. Mężczyzna z jego pozycją, z perspektywą zostania
za kilka miesięcy lordem porucznikiem, nie powinien żenić się z córką aktora z
music-hallu. Isla była damą, co do tego nie miał wątpliwości, lecz sceniczny sukces jej ojca
sprawiał, że w towarzystwie nigdy by jej nie zaakceptowano. Drzwi pałacu Buckingham
na pewno nie otworzyłyby się dla niej. Kiedy lord Polegate niedwuznacznie zasugerował
Isli, że mogłaby być jego kochanką, dziewczyna się przeraziła. To dlatego od niego
uciekła. Markiz wiedział, że niczego podobnego nie może jej zaproponować, ale jakie miał
wyjście? [ Pobierz całość w formacie PDF ]