[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pójdziesz na górę?
Sivert skinął głową i Mali cicho wyszła za drzwi.
Położyła się obok śpiącego głęboko Havarda, leżała, wpatrując się w grę księżycowego
światła na belkach sufitu, gdy nagle usłyszała muzykę skrzypiec. Ponad uśpionym dworem
unosiły się tony Ave Maria tak cudownie piękne, że Mali poczuła mrowienie na plecach.
I wtedy przyszedł płacz.
ROZDZIAA 5.
Sivert lekko zapukał do drzwi w domu dziadków. Kiedy nikt nie odpowiadał, uchylił je
ostrożnie.
- Halo, jest tam kto?
Ruth odwróciła się przestraszona. Stała przy wanience do zmywania i nie słyszała, że ktoś
puka.
- Ach, to ty, Sivercie - rzekła, wycierając ręce w fartuch. - Wejdz, wejdz, proszę.
- Nie chciałbym przeszkadzać - tłumaczył się Sivert. - Może przyszedłem w
nieodpowiednim momencie?
- Nie, nie.
Na policzkach Ruth pojawiły się dwa gorączkowe rumieńce. Szybkimi, nerwowymi
ruchami zdjęła z siebie fartuch.
- Może napijesz się kawy?
- Nie, dziękuję. Wypiłem już chyba z litr - odparł Sivert, siadając na kanapie. - Mieliśmy
bardzo mrozną wyprawę do kościoła. Wszyscy przemarzliśmy do szpiku kości. I dlatego
piliśmy przed obiadem gorącą kawę. Myślałem, że wy też przyjdziecie.
Spoglądał na nią pytająco. Ruth była płomiennie czerwona i nerwowo zwijała w palcach
chusteczkę do nosa.
- Samuel również bardzo zmarzł, więc poszedł się położyć i trochę odpocząć -
wymamrotała Ruth. - Mam go obudzić przed obiadem, bo na obiad przyjdziemy do rodziców.
- Myślę, że to raczej ty powinnaś odpoczywać - stwierdził Sivert. - To przecież ty jesteś w
ciąży i...
- Nie, ja... ze mną wszystko w najlepszym porządku - uświadczyła Ruth, nie patrząc mu w
oczy.
- A nie mogłabyś na chwilę przy mnie usiąść? - zapytał Sivert. - Chętnie bym z tobą
porozmawiał. Tak w cztery oczy, tylko ty i ja - dodał.
Spojrzenie dziewczyny wciąż było rozbiegane, palce skubały niespokojnie wszystko,
czego dotknęły.
- Ruth, to ja, twój brat - upomniał ją Sivert. - Na Boga, dlaczego jesteś taka
zdenerwowana? Nie rozmawiałem z tobą poważnie od wielu lat, a teraz ty wychodzisz za
mąż. Chciałbym wiedzieć, jak ci się powodzi. Przecież zawsze rozmawialiśmy ze sobą
właściwie o wszystkim - mówił. - Chodz i usiądz tu przy mnie.
Poklepał miejsce obok siebie, Ruth podeszła i usiadła.
- Taka jestem wdzięczna, że ty... że wy przyjechaliście - wykrztusiła cicho. - To dla mnie
bardzo ważne, że będziesz przy mnie, kiedy będę brała ślub. To mi doda odwagi i poczuję się
chyba bezpieczniejsza - wyjaśniła nieoczekiwanie.
- To jasne, że musiałem przyjechać - odparł Sivert, obejmując ramieniem jej barki i
przytulając do siebie sztywne ciało siostry. - Ale co miałaś na myśli, mówiąc, że będziesz
bezpieczniejsza w mojej obecności?
- Nie, to... - Ruth próbowała zbagatelizować swoje słowa, zabrzmiało to jednak bardziej
jak szloch. - To... wszystko stało się tak szybko i...
Popatrzyła na brata. Jej oczy były niczym mroczne studnie pełne cierpienia i czegoś, co
przypominało strach. Sivert pogłaskał ją po policzku. Przytulił jeszcze mocniej do siebie,
jakby była małym dzieckiem.
- Co się dzieje, Ruth? - spytał. - O co chodzi? Bo przecież widzę, że nie jesteś szczęśliwa.
Nie od razu odpowiedziała. Siedziała w jego objęciach i skubała już i tak podartą
chusteczkę do nosa.
- Bo widzisz, ja... ja zgrzeszyłam przeciwko Bogu - wyszeptała w końcu głosem
nabrzmiałym łzami. - Ja nie powinnam była nigdy... ale kiedy Samuel powiedział, że... że
jesteśmy sobie poślubieni wobec Boga i że nie będzie grzechem, jeśli my...
Uniosła twarz i spojrzała Sivertowi prosto w oczy.
- Ale to i tak był ciężki grzech, prawda? - wykrztusiła.
Sivert siedział przez chwilę i nie mówił nic. Jego ciepłe dłonie głaskały siostrę
uspokajająco.
- Wszyscy grzeszymy, Ruth - rzekł na koniec. - Ja wiem, ile dla ciebie znaczy twoja
wiara, powinnaś jednak wiedzieć i to, że Bóg ludziom wybacza. To ludzie oceniają i
odmawiają wybaczenia, nie Bóg.
Odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy i przyglądał się jej uważnie.
- Ja sam popełniłem taki grzech jak ty - oznajmił. - Tordhild była w ciąży wtedy, kiedy po
raz pierwszy przywiozłem ją do Stornes. A to tylko jeden z długiej listy grzechów, jakie mam
na sumieniu - dodał. - Gdybym jednak wierzył w Boga tak jak ty, to wolałbym sądzić, że on
rozumie ludzi i wybacza, jeśli człowiek Go o to prosi.
Przez chwilę słychać było tylko tykanie starego zegara nad kanapą.
- Ja uważam, że sami ponosimy odpowiedzialność za własne życie - ciągnął dalej Sivert. -
Człowiek jednak może zostać oszukany i wykorzystany. Ty zostałaś wykorzystana - dodał i
poczuł, jak jej drobne ciało sztywnieje jeszcze bardziej. - Samuel wykorzystał fakt, że
wierzyłaś, iż on wie, co jest dobre, a co złe. Ty zawsze sama też to wiedziałaś, Ruth, ale on
wmówił ci co innego.
- Tylko że ja też chciałam do niego należeć - Ruth starała się bronić Samuela. - Ja go
kochałam... w każdym razie myślałam, że go kocham - bąknęła niepewnie. - Myślałam, że
jest tym, którego Bóg dla mnie przeznaczył. Był taki sprawiedliwy, taki dobry...
- Gdyby to była prawda, nie postąpiłby z tobą w ten sposób - odparł Sivert spokojnie.
- Ale przecież ja chciałam...
- Tak, słyszę, co mówisz, ale to on cię namówił do grzechu. I gdybyś kochała go tak, jak
twierdzisz, to nie odchodziłabyś teraz od zmysłów ze strachu i wyrzutów sumienia - mówił
dalej Sivert. - Bo mam rację, Ruth, prawda? Byłabyś teraz szczęśliwa mimo wszystko. Pewna
i swojej miłości, i jego, i miłości Boga do was obojga. Ale ty pewna nie jesteś. Już w to nie
wierzysz, wydaje ci się, że jest tylko piekło, kara i potępienie.
Ruth otarła dłonią twarz i wtuliła się ciężko w ciepłe, silne ciało Siverta. Kiedyś miała
nadzieję, że tak właśnie będzie mogła siedzieć obok Samuela. %7łe on będzie ją obejmował i
pocieszał. %7łe pokaże, jak bardzo mu na niej zależy. Będzie jej okazywał szacunek i
troskliwość, przyniesie ulgę jej niespokojnej duszy.
On tymczasem zachowuje się jak ktoś obcy. Zmusza ją, by robiła rzeczy, których
nienawidzi. Które uważa za niewłaściwe. Niewłaściwe i wstrętne. Nie zawahał się również
przed tym, żeby ją uderzyć, ani wtedy, kiedy ją brał, ani przy byle jakiej okazji, kiedy ona
natychmiast nie podporządkowuje się jego woli. To ją przerażało i nie pozwalało do końca
poznać, jaki on właściwie jest. Dlaczego tak szybko zmienia się jego nastrój. Prawie nie
sypiała, ponieważ czuła, że nie tylko popełniła grzech, ale na dodatek jest na najlepszej
drodze, by związać się na cale życie z mężczyzną, którego się boi i którego czasami
nienawidzi. Mężczyzną, co do którego zaczynała wątpić, czy on rzeczywiście jest
człowiekiem Pana. Kiedy jednak nachodziły ją takie myśli, robiła się sztywna ze strachu. To
nie może być! Tak bardzo nie mogła się pomylić co do Samuela. Jeśli jednak tak właśnie się
pomyliła, to to jest jej osobista wina, jej ślepe zakochanie, jej zmysłowe pożądanie, to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.