[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nastąpi, kiedy słońce dojdzie do zenitu. Lekki wietrzyk szeleścił liśćmi cedrów
rosnących na zboczu wzgórza za ogromnym kamiennym budynkiem. Cedry rzu-
cały plamy cieni; od nich to pochodziła właśnie nazwa Dom Cieni.
Z Domu Cieni miasto widać było jak na dłoni. Do miejsca, gdzie wznosił
się ów budynek, prowadziła kręta droga. Cały otaczający go teren był starannie
utrzymany: kwiaty i drzewa oraz długie drewniane ogrodzenie otaczające teren
w kształcie prostokąta. Wewnątrz spacerowali pacjenci, część siedziała na ław-
kach i krzesłach, jeszcze inni leżeli wprost na trawie i odpoczywali. Czuło się
wyraznie panujący tu spokój. Gdzieś w głębi szpitala pracował doktor Meade.
Zapewne w swoim gabinecie, zagraconym mikroskopem, szkiełkami, kliszami
rentgenowskimi i odczynnikami chemicznymi.
Mary kucnęła w niewidocznym wgłębieniu znajdującym się za rzędem ce-
drów. Stamtąd wybierano kruszywo na podłoże, kiedy budowano Dom Cieni.
Tam, gdzie siedziała, nie było jej widać z budynku. Cedry i hałda skał i ziemi
ograniczały pole widzenia. Pod nią, z trzech stron rozciągała się dolina, a za
nią łańcuch niebieskozielonych gór zasnutych mglistą bielą. Milczących, maje-
statycznych.
 Mów  rozkazała Mary.
Przesunęła się trochę i usadowiła wygodnie na podkurczonych nogach. Słu-
chała z zainteresowaniem, starając się nie uronić ani słowa.
 To był czysty przypadek  mówiła pszczoła, głosem cichym i ledwie sły-
szalnym w podmuchach porannego wiatru szeleszczącego liśćmi cedru. Siedziała
na płatku kwiatu tuż przy uchu Mary.  Byłyśmy tam na zwiadzie. Nie widzia-
łyśmy, jak się tam znalazł. Nagle zobaczyłyśmy go i z miejsca zaatakowałyśmy.
%7łałuje, że nie było nas tam więcej; rzadko zapuszcza się tak daleko. Przekroczył
granicę.
Mary pogrążyła się w głębokim zamyśleniu. Jej czarne, gęste, opadające na
szyję włosy połyskiwały w słońcu. Oczy błyskały, kiedy mówiła.
 Czy potrafisz powiedzieć, co on tam robił?
 Nie bardzo. Wywołał jakaś interferencję wokół całego miejsca. Nie może-
my się zbytnio tam zbliżać. Musimy opierać się na wtórnych informacjach. Nie
sprawdzonych, jak wiesz.
 Myślisz, że gromadzi jednostki obronne? Czy. . .
 Gorzej. Wygląda na to, że przygotowuje jawną wojnę. Wykonał szereg po-
jemników. Różnej wielkości. Jest w tym jakaś ironia. Nasi zwiadowcy, którzy tam
polecieli, zginęli w strefie interferencji. Zebrał ich ciała i używa ich na pokarm.
To go bawi.
Mary bezwiednie wyciągnęła nogę i rozdeptała idącego ku niej pająka ziem-
nego.
 Wiem  powiedziała.  Kiedy przerwałam wczoraj zabawę, ulepił z mo-
jej gliny golemy. To zły znak. Pewnie czuje, że zdobywa przewagę. W przeciw-
27
nym razie nie posługiwałby się moją gliną. Wie, czym to grozi. Glina stosowana
przez kogoś innego jest niepewna. Musiałam chyba zostawić na niej jakiś ślad.
 To chyba prawda, że ma nieznaczną przewagę  powiedziała pszczoła.
 Jest niezmordowany. Niemniej wpadł w popłoch, kiedy go zaatakowałyśmy.
Nadal można go dopaść i zranić. I on wie o tym.
Mary urwała zdzbło trawy i w zamyśleniu zaczęła je żuć.
 Jego oba golemy próbowały uciec. Jeden był już nawet bardzo blisko. Biegł
prosto do mnie, kiedy siedziałam w furgonetce, ale nie zdążył.
 Kim jest ten człowiek?  zapytała pszczoła.  Ten facet z zewnątrz. Jest
jedyny w swoim rodzaju; przeszedł przez barierę. Myślisz, że on jest imitacją?
Jakąś projekcją, czynnikiem zewnętrznym? Jak dotąd nie wygląda, aby wywołał
jakieś zmiany.
Mary uniosła swoje ciemne oczy.
 Nie. Jeszcze nie  powiedziała.  Ale sądzę, że wywoła.
 Naprawdę?
 Jestem tego pewna. Gdyby. . .
 Gdyby co?  zapytała z ciekawością pszczoła.
Mary zignorowała to pytanie. Była głęboko zamyślona.
 Jest w osobliwej sytuacji  mruknęła.  Już zapoznał się z faktem, że
jego wspomnienia nie zgadzają się z tym, co tu zastał.
 Nie zgadzają się?
 Oczywiście, że nie. Jest świadomy zasadniczych zmian. Właściwie pamięta
inne miasto z zupełnie innymi mieszkańcami.  Zabiła jeszcze jednego małego
pająka, który skradał się ostrożnie. Przez chwilę oglądała jego martwe ciało i do-
dała:  On jest tego rodzaju człowiekiem, który nie będzie zadowolony, dopóki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.